Sznur Casenavea

Jest to  dla forma charakteryzująca się średnim cięciem na owoc - tak bardzo pożądana w przypadku odmian których pierwsze pąki bywają bezpłodne, a którym nie służy cięcie długie lub z różnych przyczyn nie chcemy stosować długiego cięcia - chociażby z tego powodu, że rzadko która odmiana w polskich warunkach klimatycznych zdąży zdrewnieć na takiej długości aby je (długie cięcie) zastosować. 

Bardzo ważnym  plusem jest,  że forma ta również umożliwia przykrywanie krzewów ziemią jako zabezpieczenie przed zimowymi mrozami  i tu mały ale znaczący warunek - ramie z ziemi musi być wyprowadzone skośnie w kierunku, w którym krzew będzie rósł. 
Podstawowymi zaletami tej formy prowadzenia winorośli jest przede wszystkim:

  • jak przy każdej formie ze stałym ramieniem - duży "zapas starego drewna" - szczególnie ważne przy odmianach deserowych o bardzo dużych owocach.
  • stałe wieloletnie ramię obfituje w śpiące oczka, co w przypadku uszkodzenia młodych latorośli przez wiosenne przymrozki jest jedyną szansą na odbudowę krzewu w jeden rok lub nawet w niektórych odmianach na owoc, np. odmiana Gołubok, po uszkodzeniach mrozowych, daje zadowalający plon z pąków zapasowych.
  • umożliwia łatwe regulowanie obciążenia owocowaniem
  • przy stosowaniu umiarkowanej długości  ramion i ilości ogniw owocujących, gwarantuje wieloletnie równomierne owocowanie i dobre drewnienie łozy.

Poniżej przy pomocy odręcznych rysunków przedstawiam poszczególne fazy rozwoju krzewu. 

Żeby wszystko było dobrze zrozumiane i aby się ktoś nie pogubił przedstawiam jak wygląda ten sam krzew jesienią przed zabezpieczeniem na zimę i wiosną po cięciu i ułożeniu na szpalerze. Dla uczynienia rysunków bardziej czytelnymi nie nanosiłem widoku szpalerów, dlatego pamiętajmy, że pierwszy drut przebiega na wysokości stałego ramienia (części poziomej krzewu). W jakiej odległości od ziemi go umieścimy w dużej mierze zależy od nas. Jeżeli  krzew chcemy zabezpieczać na zimę przykrywając go ziemią, to powinniśmy poprowadzić go nie wyżej niż na wysokości 30 cm - koniecznie pamiętając o tym, aby pień skośnie wyrastał z ziemi.

Krzew w drugim roku po posadzeniu - wiosną

Jest powszechnie wiadome (chociaż niektórzy ciągle łudzą się, że u nich będzie inaczej), że sadzonkę po posadzeniu przycinamy na dwa oczka, z których po wyrośnięciu latorośli pozostawiamy tylko jedną i staramy się aby wyrosła na jak najdłuższy i najgrubszy "badyl", który w następnym roku wiosną również przytniemy na dwa oczka. Mimo iż mogło by się nam wydawać, że po pierwszym roku uprawy jest już taki jak powinien być do budowy krzewu, to proponuję nie robić skrótów tylko wiosną w następnym roku po ponownym  przycięciu na dwa oczka i postępowaniu analogicznym do pierwszego roku wyhodować  jedną porządną łozę, która tym razem na pewno będzie spełniała wymogi aby na jej podstawie zbudować silne ramię formy Casenave'a.

Krzew w drugim roku po posadzeniu - jesienią

W praktyce przy prawidłowym postępowaniu tzn. bez "skrótów" taka ładnie wyrośnięta łoza może mieć nawet 3 m długości i u nasady 2 cm średnicy. Prawda, że wtedy jest na czym zbudować ramię?
Przed zabezpieczeniem na zimę (najlepiej przez przykrycie ziemią) łozę należy wstępnie przyciąć - najlepiej pozostawiając o 2-3 oczka więcej niż docelowo będzie potrzeba wiosną.

Krzew w trzecim roku po posadzeniu - wiosną

Przycinamy ostatecznie na docelową długość i przymocowujemy do pierwszego drutu na szpalerze.

Przez docelową długość przy formie Casenave'a  rozumiemy taką, która pozwoli nam na wyprowadzenie 3-4 ogniw owocujących oddalonych od siebie o około 30 cm. Oczywiście 30 cm nie jest wartością stałą - zależy to od kondycji krzewu oraz od odmiany, którą uprawiamy (można np. zastosować 4 ogniwa oddalone od siebie o 25cm) ale z zasady nie powinno się przekraczać długości   1 metra. Dodatkową czynnością jest usunięcie wszystkich oczek na pniu tj. od nasady do miejsca, w którym łoza  przechodzi w część poziomą (ramię). 



Muszę przyznać, że w kwestii usunięcia oczek na tym etapie są zdania podzielone. Jedni twierdzą, że należy usunąć oczka aby nie wyrosły z nich łozy, które i tak trzeba będzie wyciąć powodując rany na pniu. Drudzy, że bardziej obfita część nadziemna powoduje lepszy rozwój korzeni, które roślina wytwarza aby ową część nadziemną wykarmić, a to pozytywnie skutkuje w przyszłości, a rany nie są groźne dla rośliny, która wymaga stałego cięcia przez cały swój żywot. Ponadto im większa powierzchnia asymilacyjna (więcej liści), tym lepiej odżywiona roślina - pod warunkiem, że nie przesadzimy z tą powierzchnią asymilacyjną, bo możemy zbytnio obciążyć  krzew.

Krzew w trzecim roku po posadzeniu - jesienią

Usuwamy wszystkie łozy, które nie posłużą do budowy krzewu w roku następnym tj. wszystkie z pnia (jeżeli pozwoliliśmy im wyrosnąć nie usuwając oczek), wszystkie wyrastające z dolnej części ramienia oraz te z górnej części, które nie wykorzystamy do tworzenia ogniw owocujących. Pozostałe wstępnie  przycinamy pozostawiając o 2-3 oczka więcej niż będzie potrzeba na gotowo  i  zabezpieczamy krzew na zimę. 

Krzew w czwartym roku po posadzeniu - wiosną

Po odkryciu i przymocowaniu do szpalerów, czopki tniemy na gotowo na 2-3 oczek - potrzebne są dwa ale trzeci zostawiamy na wszelki wypadek i usuwamy go zaraz po tym jak okaże się, że "zaplanowane dwa" wypuściły i są zdrowe. Na tym etapie krzew wygląda dokładnie tak samo jak sznur skośny. 


Jest to już czwarty rok po posadzeniu i trudno oczekiwać, że ktoś powstrzyma się od chęci wyhodowania i posmakowania owoców. Dlatego nawet nie próbuję do tego namawiać . Będę jednak próbował zwrócić uwagę na jeden szczegół. Otóż na czopku mamy dwa oczka, z których wyrosną łozy i ta dolna będzie przeznaczona na czopek a górna na owoc w przyszłym roku. Bardzo pożądane byłoby aby nie obciążać owocowaniem łozy, która w następnym roku będzie przeznaczona na owocowanie i to dość intensywne bo pozostawimy na niej kilka oczek. Tak więc jeżeli chcemy aby nasz krzew w tym roku zaowocował bez szkody dla dalszego rozwoju, to pozostawmy kwiatostany na łozach wyrośniętych z dolnych oczek - one w następnym roku będą przycięte krótko - na czopek zastępczy i na pewno sobie poradzą.

Krzew w czwartym roku po posadzeniu - wiosną

Po odkryciu i przymocowaniu do szpalerów, czopki tniemy na gotowo na 2-3 oczek - potrzebne są dwa ale trzeci zostawiamy na wszelki wypadek i usuwamy go zaraz po tym jak okaże się, że "zaplanowane dwa" wypuściły i są zdrowe. Na tym etapie krzew wygląda dokładnie tak samo jak sznur skośny. 

Jest to już czwarty rok po posadzeniu i trudno oczekiwać, że ktoś powstrzyma się od chęci wyhodowania i posmakowania owoców. Dlatego nawet nie próbuję do tego namawiać . Będę jednak próbował zwrócić uwagę na jeden szczegół. Otóż na czopku mamy dwa oczka, z których wyrosną łozy i ta dolna będzie przeznaczona na czopek a górna na owoc w przyszłym roku. Bardzo pożądane byłoby aby nie obciążać owocowaniem łozy, która w następnym roku będzie przeznaczona na owocowanie i to dość intensywne bo pozostawimy na niej kilka oczek. Tak więc jeżeli chcemy aby nasz krzew w tym roku zaowocował bez szkody dla dalszego rozwoju, to pozostawmy kwiatostany na łozach wyrośniętych z dolnych oczek - one w następnym roku będą przycięte krótko - na czopek zastępczy i na pewno sobie poradzą.

Krzew w czwartym roku po posadzeniu - jesienią

Z dwóch zdrowych oczek na każdym czopku wyrosły piękne dwie zdrowe łozy. Pamiętając, że jesienią przycinamy wstępnie, dokonujemy ostatecznego uformowania ogniwa owocującego, dolną łozę tnąc (wstępnie) na 4-5 oczek - na czopek zastępczy, a górną (również wstępnie) na 7-9 oczek. Po czym zabezpieczamy krzew na zimę.

Krzew w piątym roku po posadzeniu - wiosną

Po usunięciu zimowej osłony (najlepiej ziemi) przymocowujemy krzew do szpaleru i tniemy na gotowo.  Dolną łozę na 2-3 oczka, a górną - w zależności od kondycji krzewu lub upodobań uprawianej odmiany - na 5-7 oczek. Łozę owocującą (tą wyżej) możemy nieco przygiąć w kierunku, w którym rośnie cały krzew. Takie przygięcie spowoduje, że wyrastające z oczek latorośle będą rosły jeden obok drugiego i łatwiej będzie je rozłożyć na szpalerze. Gdybyśmy nie przygięli to wszystkie rosłyby w dużym zagęszczeniu (jak bukiet kwiatów), co nie sprzyjałoby  przewiewności w krzewie.
I od tej chwili mamy ukształtowane wieloletnie ogniwa owocujące, które rok rocznie przycinamy w podobny sposób zapewniając  równomierny rozwój krzewu i ciągłość owocowania.

Krzew w piątym roku po posadzeniu - jesienią

Krzew pięknie wyrósł i zapewne zaowocował, a po zebraniu plonów i opadnięciu liści pierwszy raz przystępujemy do solidnego cięcia mającego na celu doprowadzenie krzewu do stanu sprzed sezonu aby w następnym roku utrzymać go w "ryzach", gdyż tylko chwila nieuwagi i wymknie nam się spod kontroli. Czy wyobraża sobie ktoś co by się stało gdybyśmy teraz nie dokonali cięcia tylko zostawili roślinę samą sobie lub nie mając należytej wiedzy przycięli po trochu to tu , to tam? A ile takich nie ciętych latami "biednych" krzewów rośnie w naszych ogrodach?
Wracając do cięcia, to jak widzimy na rysunku (mam nadzieję, że dla wszystkich czytelnym), łozę owocującą wycinamy wraz z górną częścią czopka i wszystkimi latoroślami, które na niej urosły i są już zdrewniałe. Postępujemy tak ze wszystkimi ogniwami  owocującymi. 
Natomiast łozy wyrosłe na czopku zastępczym (ten niżej) tniemy odpowiednio: niższy na czopek zastępczy(docelowo 2-3 oczka), a wyższy na owoc(docelowo 5-7 oczek). 
W praktyce jest to usunięcie około 90% krzewu. Na rysunku wygląda to pięknie ale w rzeczywistości jest to masa drewna. Co bardziej niedoświadczeni  hodowcy zaczynają  w  tym  momencie wątpić  w  słuszność   tych czynności  i "litując się" nad krzewem pozostawiają "nieco" więcej  wyrządzając roślinie (i  sobie) wielką szkodę. 

Krzew w każdym kolejnym roku - wiosną

Pamiętajmy o zasadzie pozostawiania niewielkiego zapasu przy cięciu jesiennym (wstępnym). W przypadku odmian odpornych na mróz, których nie okrywamy na zimę nie musimy dokonywać  cięcia jesiennego lecz całe cięcie wykonać jednorazowo wiosną.
Po kilku latach "eksploatacji" czopka, znacznie się on wydłuży i zniekształci. Można go odmłodzić - w tym celu wyrośniętą  ze śpiącego oczka na ramieniu (jak najbliżej czopka) łozę, po zakończeniu wegetacji tniemy na 2-3 oczka na czopek, a staremu dziękujemy wycinając go na gładko. Dobrze jest nie wymieniać wszystkich ogniw na nowe w jednym sezonie lecz cyklicznie co roku jeden. 

Przy jesiennym cięciu szczególnie gdy mamy sporo krzewów, łoza gdy poleży przez zimę (po odcięciu) na mrozie - ładnie przeschnie i wiosną pięknie się pali. Ścięta wiosną nie chce się palić tylko mocno dymi alarmując straż miejską lub gminną, a jak wiadomo zeszłoroczne łozy trzeba koniecznie spalić ponieważ jest tam mnóstwo przetrwalników przeróżnych chorób i pasożytów.

Winogronami byłem zafascynowany od dziecka.
Nikt nie wiedział (również i ja sam)
skąd mi się wzięło to zainteresowanie...