Rys historyczny

Winogronami byłem zafascynowany od dziecka. Nikt nie wiedział (również i ja sam) skąd mi się wzięło to zainteresowanie. Nikt w rodzinie nie był ogrodnikiem, mieszkałem w Kowalewie Pomorskim - miejscowości położonej około 20 km od Torunia, więc nie był to rejon Polski, w którym uprawiało się winogrona na większą skalę lecz wybitnie amatorsko, jako krzewy rosnące przy ścianach domów. Nie wiedzieć czemu byłem zakochany w winogronach i bardzo pragnąłem uzyskać na ich temat jak najwięcej informacji, co w tamtych czasach i w tym rejonie kraju nie było rzeczą łatwą. 

Nie pamiętam już w jaki sposób zdobyłem książkę pana mgr inż. Mieczysława Kaszuby pt. "Winorośl" wydaną w 1974 roku przez Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, którą do dziś dnia zachowałem i traktuję jak relikwię. 

Mając już odrobinę więcej wiedzy zacząłem przygodę z winogronami w sposób praktyczny. Rozmnażałem, prowadziłem w różnych formach - szczególnie przypadł mi do gustu sznur poziomy. Na każdej ścianie domu i budynku gospodarczego, do której dochodziły promienie słoneczne budowałem podpory przygotowując miejsce pod winogrona, które miałem zamiar rozmnożyć. Wybór odmian miałem raczej ograniczony. Z tego co pamiętam, były to odmiany typu: to rosnące dziko przy dużym pokoju, od sąsiada z ul. Drzymały, od taty Włodka ...i oczywiście nikt nigdy nie wiedział, jaki gatunek posiada.

Później przyszedł okres wojska, który zapoczątkował dłuższą przerwę w praktykowaniu uprawy tej zacnej rośliny. Założyłem rodzinę, zamieszkałem w mieście (Toruniu), pojawiły się dzieci, natłok obowiązków i brak dostępu do ziemi zmusił mnie do chwilowego oddalenia w czasie realizacji swojej pasji.

W 2001 r. kupiliśmy wraz z żoną działkę rekreacyjną oddaloną 70 km od Torunia w kierunku Warszawy, położoną między lasem a jeziorem Łęckim. Była to działka rekreacyjna dla całej mojej rodziny, ale nie dla mnie. Dla mnie była to szansa na powrót do swojej pasji z lat dzieciństwa a mianowicie do uprawy winorośli. Zbudowaliśmy domek i gdy tylko zakończyły się kwestie budowlane od razu wziąłem się za przygotowanie ziemi pod winogrona. 

Wiadomo, jak to przy lesie, owa ziemia to był kwaśny piach. Nie zniechęcało mnie to, wręcz przeciwnie, sytuacja ta była dla mnie jeszcze większym - bardziej pasjonującym wyzwaniem. Z miejsca na którym miała być winniczka (z założenia  12 - 15 krzewów) wybrałem ziemię - piach na głębokość około 1 metra i w to miejsce nawiozłem mieszankę złożoną z: łąkowej ziemi z kretowisk zaprawioną odpowiednią dawką wapna magnezowego (dolomitu), zleżałego obornika końskiego i gliny. 

Posadziłem następujące odmiany:

  • Arkadia,
  • Aloszenkin,
  • Kodrianka,
  • Nero,
  • Prim,
  • Schyuler

i dwa bez nazwy zakupione w miejscowym ogrodnictwie. 

Po dwóch latach wyniki moich starań przeszły najśmielsze oczekiwania. Arkadia dojrzała (w gruncie) pod koniec sierpnia a waga gron przewyższała 1kg. Aloszenkin wyrósł do monstrualnych rozmiarów (łoza miała 2cm średnicy), a kwiatostany były tak wielkie, że nie można ich było zasłonić dwiema dłońmi złożonymi razem. Jagody Kodrianki były wielkości połowy męskiego kciuka. Gdyby nie zdjęcia, które prezentuję poniżej nikt by mi pewnie nie uwierzył, że na takich przyleśnych piaskach udało mi się wyhodować takie okazy.

 

Po niedługim czasie, całej rodzinie tak się spodobało życie w plenerze, że postanowiliśmy pozostawić miasto i zamieszkać na stałe na wsi. Po kilku transakcjach handlowych i dwóch latach budowy, jesienią 2010r. wprowadziliśmy się do domu na wsi - miejscowość Bierzgłowo oddalona 20 km od Torunia w kierunku Bydgoszczy. Działkę pod dom szukałem przez pryzmat przyszłej winnicy. Jeździłem samochodem w różne miejsca i wyszukiwałem terenu ze skłonem o południowej wystawie, a gdy jakiś teren spodobał mi się, ustalałem kto jest właścicielem i rozmawiałem o kupnie. Takim sposobem znalazłem naszą czterohektarową działeczkę ze skłonem o południowej wystawie, gdzie umiejscowiłem swoje marzenia i mogę realizować swoją pasję. 

Oczywiście pierwszą czynnością po kupnie ziemi było ogrodzenie naszej czterohektarowej działeczki i posadzenie winnicy, która rośnie sobie od 2008 roku. Obecnie nasza winnica ma powierzchnię 0,2 ha. W uprawie jest 160 odmian winorośli, w większości deserowych, bo na takie się w szczególności nastawiłem z powodu braku odpowiednich przepisów umożliwiających dystrybucję wina. W tej chwili sytuacja ta jest już całkiem klarowna i coraz poważniej zastanawiam się nad rozbudowaniem winnicy o odmiany winiarskie i produkcję wina na większą skalę.
 
Od 2011 roku rozszerzyliśmy swoją działalność o produkcję sadzonek - na razie doniczkowych, do odbioru na miejscu a w późniejszym okresie będziemy również produkować sadzonki goło korzeniowe.

W tym rejonie Polski większość ludzi nie zdaje sobie nawet sprawy, że w są wielkoowocowe odmiany winorośli, które z powodzeniem można uprawiać w warunkach klimatycznych Polski bez osłon i dojrzałe owoce uzyskać od końca sierpnia. Dopiero odwiedzając naszą winnicę - często ze zwykłej ciekawości - widzą wiszące ponad kilogramowe grona, popadają w zdumienie i pragną mieć w swoim ogrodzie "takie cudeńko".

Winogronami byłem zafascynowany od dziecka.
Nikt nie wiedział (również i ja sam)
skąd mi się wzięło to zainteresowanie...